niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Saphiry CD Jessicy

Kiedyś mieszkałam razem z moją matką - Samanthą w Londynie, wśród Mugoli. Mój ojciec umarł jak jeszcze byłam niemowlęciem. Matka mówiła mi że to był nieszczęśliwy wypadek... ale ja w to nie wierzyłam. Mimo że posiadam umiejętność Retrokognicji nie potrafiłam wywołać to zdarzenie z przeszłości aby się dowiedzieć prawdy.
Moja Matka i Ojciec pracowali w Ministerstwie Magii ale nie mówili mi nigdy czym tak dokładniej się zajmują. Gdy ich o to pytałam zawsze zmieniali temat. Można powiedzieć że ich nigdy nie było w domu. Z każdym rokiem oddalałam się od matki. Po paru latach nie mogłyśmy się w ogóle dogadać...
Często chodziłam na ulicę Pokątną. Lubiłam to miejsce. W szczególności Esy i Floresy. Jak miałam wolny czas to zawsze tam chodziłam i czytałam księgi. Czasami odwiedzałam również Magiczną Menażerię gdzie można było zakupić zwierzęta. Tam właśnie odkryłam że umiem rozmawiać ze zwierzętami. Poznałam tam przesympatycznego czarnego kota. Fajnie się z nim rozmawiało. Zwał się Lucky. Chciałam go kupić ale matka mi nie pozwoliła... szkoda...
Gdy miałam już 17 lat zdarzyło się coś czego nigdy się nie spodziewałam. Moja matka została zabita. Tak było i tak mi powiedzieli ludzie z ministerstwa. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam smutna i przygnębiona gdyż umarła mi jedyna bliska mi osoba, a z drugiej strony chciałam pomścić jej śmierć. Wydawało mi się że śmierć mojego ojca i mojej matki są ze sobą powiązane, ale to była i nadal jest tyko hipoteza.
Chcąc dorwać zabójce wyruszyłam w świat. Często prawie go miałam lecz zawsze zdołał mi uciec.

~~~~~~~~~~~~ wiele lat później ~~~~~~~~~~~~

Minęły lata a ja nadal nie zdołałam go złapać. Postanowiłam wrócić do mojego rodzinnego domu w Londynie. Stał tam jeszcze lecz zniszczony... weszłam do środka. Nikogo nie było. Nie dziwię się, kto by tam chciał mieszkać w takich ruinach. Na starych meblach zeżartych przez korniki leżała gruba warstwa kurzu. Weszłam po schodach na piętro. A raczej tylko tam zajrzałam. Było tam tak samo jak na dole. Zeszłam z powrotem. Zauważyłam jakąś zmianę... na półce leżał list a obok niego stała sowa. Podeszłam bliżej. Zabrałam kopertę w ręce. Przeczytałam do kogo jest ten list. No cóż, wyszło na to że to do mnie. Nie patrzałam nawet na adresata tylko otworzyłam kopertę zastanawiając się co tam może pisać. Okazało się że to list z Hogwartu. Nie spodziewałam się tego. Kiedy ja czytałam list, sowa odfrunęła.
Schowałam list do kieszeni i chciałam już wyjść gdy w wejściu zobaczyłam czarnego kota. Siedział i obserwował mnie swoimi złotymi oczami.
~ Witaj, nie pamiętasz mnie?
~ To ty? Lucky? ~ spytałam zdziwiona.
~ Tak.
~ Skąd wiedziałeś że tu będę?
~ Intuicja. ~ odpowiedział. ~ Widzę że dostałaś list z Hogwartu. Co zamierzasz? ~ spytał kot
~ Domyśl się. Idziesz ze mną na pokątną aby kupić odpowiednie rzeczy czy mam sama to zrobić?
~ Oj nie, teraz jak cie znalazłem to cie nie zostawię.
Uśmiechnęłam się lekko i razem z Lucky`m poszłam na Potokną. Jak ja tu dawno nie byłam... a tak niewiele się zmieniło. Wyjęłam list z Hogwartu gdzie też była lista rzeczy które trzeba było zakupić. Zaczęłam chodzić z sklepu do sklepu. Nie miałam nic z tej listy oprócz różdżki. Po jakiejś godzinie chodzenia po sklepach miałam już wszystko i byłam gotowa. Nagle sobie coś przypomniałam.
~ Lucky... nie mogę cię zabrać... wybacz.
~ M-U-S-I-S-Z. Nie odpuszczę. ~ stwierdził stanowczo.
~ Ale nie mogę i tyle. Nie rozumiesz?
~ Boże... a czy muszą inni o tym wiedzieć?
~ Co ty wygadujesz, a jak się dowiedzą?
~ To powiesz że nie wiesz czyj to kot. ~ powiedział
 ~ Śmieszne...
Usiłowałam mu to wytłumaczyć... przekonać ale on swoje. Nie dało się inaczej... wsadziłam kocura do walizki, a żeby się nie udusił nie zasunęłam jej do końca. I tak w końcu z walizką w której chciałam przemycić kota dotarłam na peron 9¾. No cóż. Zdążyłam. Wsiadłam do pociągu i trafiłam na przedział gdzie był jakiś chłopak. Usiadałam.
Nie zdążyłam nic do niego powiedzieć bo wtem weszła jakaś dziewczyna o długich brązowych włosach i jasnej karnacji.
- Hej - powiedziała i usiadła obok mnie.
- Hej, jestem Saphira, Saphira Hitch a ty?
- Jessica Wolf.

< Jessica? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz