Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się dokładnie. Miałam nadzieję, że nikogo
nie spotkam. Nie miałam ochoty na pogawędki. Chciałam jak najszybciej
się stąd zmyć niezauważona. Musiałam jednak pozostać wolna, w normalnym
tempie marszu bo gdybym niebezpiecznie przyspieszyła okropny hałas
niósłby się korytarzami szkoły, co przyciągnęłoby uwagę innych.
Chciałam po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza. Ciągle ukrywałam się w
siedzibie Ravenclow, z obawy, że ktoś zapragnie mojego towarzystwa.
Gdy wyszłam z budynku okropny wiatr owiał moją twarz. Ruszyłam przed siebie, w stronę lasu. Tam już nikt mnie nie znajdzie.
Szłam spokojnie, nerwowo rozglądając się na wszystkie strony. Nikogo nie
dostrzegałam. Przyspieszyłam nieco kroku i po chwili byłam już wśród
drzew.
Odetchnęłam głęboko i siadłam na najbliższym pieńku. Nagle usłyszałam
czyjeś kroki. Szybko obejrzałam się za siebie i dostrzegłam jakąś
postać.
< Chciałby ktoś dokończyć? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz