niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Effie CD Cole'a

- Co wiecie?! -wydarła się na nas kiedy otrząsnęła się z tego co zobaczyła. -Och moja filiżanka. Jednak to nie ważne. Co wiecie?! Mówcie i to teraz bo wezwę dyrektora!
- Nic -palnęłam po czym po części kłamałam a po części zaczęłam mówić prawdę-Ma pani tak lekarskie pismo że nie mogliśmy się rozczytać a ta kartka wypadła profesor McGonagall kiedy przechodziła koło nas. Myśleliśmy że to jakiś śmieć więc nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy. Znaczy... Oczywiście ciekawiło nas co tam jest jednak nic z tego nie rozumieliśmy...
- Co was tu sprowadza? -powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Otóż zasłabłam na lekcji z powodu klaustrofobii i zostałam tutaj zesłana -powiedziałam co było oczywiście prawdą -Potem zaczęliśmy iść i trafiliśmy na profesor to wszystko.
- A co to w ogóle jest? -spytał a pielęgniarka zmroziła go wzrokiem.
- Coś co na pewno nie należy do pana. I to dzieciaki nie wasza sprawa tak samo jak zaglądanie do czyiś dzienników -powiedziała. -Zostaniecie przez mnie zaprowadzeni do dyrektora gdyż jestem pewna że kłamiecie jak z nut. Przypadkowo akurat mieliście kartkę i zajrzeliście do mojego dziennika? No nie wydaje mi się. Idziecie za mną. Mam nadzieje że wasze domy stracą parę punktów za wasz wybryk.
Chciała nas już prowadzić kiedy przypomniała sobie o filiżance i jednym ruchem różdżki sprawiła że filiżanka była cała a po herbacie wylanej na ziemi nie było śladu. Zaczęła nasz ciągnąć przez korytarze do schodów. Za pomocą hasła schody zaczęły unosić się. Trafiliśmy do jego gabinetu. Stary mężczyzna spojrzał na nas z uniesioną brwią. Kobieta podeszła do niego i szepnęła mu coś. Jego brwi mówiły wszystko za niego. Miał je ściągnięte a wargi przygryzione. Najwyraźniej wpakowaliśmy się w coś w gorszego niż myśleliśmy. Odeszła od niego i wyszła z gabinetu. Zacmokał i pokręcił głową. Usiadł w swoim pokoju.
- Może ciasteczko? -spytał co było normalne u tego nauczyciela jednak mój wzrok był skierowany na feniksa. Mężczyzna zaśmiał się. -Śliczny. Czyż nie? Macie to szczęście bo już jest staruszką. Niedługo się spali a z jej popiołu wyłoni się ona sama po raz drugi.
- Nie to chciał pan powiedzieć -zauważył Cole a nauczyciel pokręcił głową.
- Będziecie zwolnieni z lekcji bo to rozmowa właśnie na tak długi okres czasowy. Wpierw więc powiedźcie co wiecie? -spytał. Gdy patrzyło się w jego czy nie można było kłamać.
- Severus uważa że wie coś czego nie powinieneś wiedzieć -powiedziałam a ten uniósł brwi. Nie byłam zwolenniczką przyznawania się do winy.- Mówił że utrzyma wszystko w należytym porządku. Za to profesor Minerwa mówiła coś o nie bezpieczeństwie. Potem ta kartka. Myśleliśmy że to jakiś przepis na eliksir. Czy chodzi o nowe razu które tutaj trafiły? O aniołów, herosów, wampirów, wilkołaków?
- Zapewne chodź jak sama wiesz to i ja nie wiem -powiedział -W końcu nie zostałem doinformowany... Wielka szkoda. No ale cóż takie jest życie. I wydaje mi się że będę musiał z Minervą pogadać i wy pójdziecie razem ze mną. W końcu to wy odkryliście kartkę. I nie martwcie się. Nie zjem was jak Severus.
<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz