- Co wiecie?! -wydarła się na nas kiedy otrząsnęła się z tego co
zobaczyła. -Och moja filiżanka. Jednak to nie ważne. Co wiecie?! Mówcie i
to teraz bo wezwę dyrektora!
- Nic -palnęłam po czym po części kłamałam a po części zaczęłam mówić
prawdę-Ma pani tak lekarskie pismo że nie mogliśmy się rozczytać a ta
kartka wypadła profesor McGonagall kiedy przechodziła koło nas.
Myśleliśmy że to jakiś śmieć więc nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy.
Znaczy... Oczywiście ciekawiło nas co tam jest jednak nic z tego nie
rozumieliśmy...
- Co was tu sprowadza? -powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Otóż zasłabłam na lekcji z powodu klaustrofobii i zostałam tutaj
zesłana -powiedziałam co było oczywiście prawdą -Potem zaczęliśmy iść i
trafiliśmy na profesor to wszystko.
- A co to w ogóle jest? -spytał a pielęgniarka zmroziła go wzrokiem.
- Coś co na pewno nie należy do pana. I to dzieciaki nie wasza sprawa
tak samo jak zaglądanie do czyiś dzienników -powiedziała. -Zostaniecie
przez mnie zaprowadzeni do dyrektora gdyż jestem pewna że kłamiecie jak z
nut. Przypadkowo akurat mieliście kartkę i zajrzeliście do mojego
dziennika? No nie wydaje mi się. Idziecie za mną. Mam nadzieje że wasze
domy stracą parę punktów za wasz wybryk.
Chciała nas już prowadzić kiedy przypomniała sobie o filiżance i jednym
ruchem różdżki sprawiła że filiżanka była cała a po herbacie wylanej na
ziemi nie było śladu. Zaczęła nasz ciągnąć przez korytarze do schodów.
Za pomocą hasła schody zaczęły unosić się. Trafiliśmy do jego gabinetu.
Stary mężczyzna spojrzał na nas z uniesioną brwią. Kobieta podeszła do
niego i szepnęła mu coś. Jego brwi mówiły wszystko za niego. Miał je
ściągnięte a wargi przygryzione. Najwyraźniej wpakowaliśmy się w coś w
gorszego niż myśleliśmy. Odeszła od niego i wyszła z gabinetu. Zacmokał i
pokręcił głową. Usiadł w swoim pokoju.
- Może ciasteczko? -spytał co było normalne u tego nauczyciela jednak
mój wzrok był skierowany na feniksa. Mężczyzna zaśmiał się. -Śliczny.
Czyż nie? Macie to szczęście bo już jest staruszką. Niedługo się spali a
z jej popiołu wyłoni się ona sama po raz drugi.
- Nie to chciał pan powiedzieć -zauważył Cole a nauczyciel pokręcił głową.
- Będziecie zwolnieni z lekcji bo to rozmowa właśnie na tak długi okres
czasowy. Wpierw więc powiedźcie co wiecie? -spytał. Gdy patrzyło się w
jego czy nie można było kłamać.
- Severus uważa że wie coś czego nie powinieneś wiedzieć -powiedziałam a
ten uniósł brwi. Nie byłam zwolenniczką przyznawania się do winy.-
Mówił że utrzyma wszystko w należytym porządku. Za to profesor Minerwa
mówiła coś o nie bezpieczeństwie. Potem ta kartka. Myśleliśmy że to
jakiś przepis na eliksir. Czy chodzi o nowe razu które tutaj trafiły? O
aniołów, herosów, wampirów, wilkołaków?
- Zapewne chodź jak sama wiesz to i ja nie wiem -powiedział -W końcu nie
zostałem doinformowany... Wielka szkoda. No ale cóż takie jest życie. I
wydaje mi się że będę musiał z Minervą pogadać i wy pójdziecie razem ze
mną. W końcu to wy odkryliście kartkę. I nie martwcie się. Nie zjem was
jak Severus.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz