Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Widocznie moja wypowiedź jej nie zadowoliła.
- I... ty tak będziesz cały dzień opowiadac każdemu pierwszakowi z osobna? - spytałam
- No... tak.
- Współczuję, ja bym tak nie mogła. A tak w ogóle, to jestem Elizabeth
Werdert. - zmieniłam temat. Mel spojrzała do swojego notesu, który
zauwarzyłam dopiero teraz. Zaczęła mruczec coś pod nosem
- Elizabeth Werdert... hm... gdzie ty.. o, tu. - w końcu mówiła
głośniej: - Mam cię, czarodziejka czystej krwi... no, prawie. Gdyby
nie... wilkołak. Zgadza się?
- A czy to jakiś problem? - spytałam z usmiechem na twarzy.
- Ach, nie. Oczywiście, że nie. Ale wydaje mi się, że chyba chciałabyś
by był. - spojrzała na mnie z podejrzeniem. Najwyraźniej zdradził mnie
uśmiech.
- Cóż, powiedzmy, że nie dokońca jestem przekonana, czy chcę w ogólę
uczyc się w tej szkole ale jak na razie podoba mi się tutaj. -
powiedziałam - a co do pełni to nie trzeba się obawiac, panuje nad sobą
lepiej niż na to wygląda. - dodałam.
"Lepiej niz na to wygląda", juz słyszałam w myslach, jak czepia się tego...
<Mel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz