środa, 27 sierpnia 2014

Od Cole'a CD Effie

Przez szyby szkoły widać było czarne chmury, które nie zapowiadały ładnej pogody w przyszłych dniach. Nie powiem, żeby mnie to jakoś pocieszało, bo będzie to tylko kolejny powód aby zostać w budynku i ślęczeć przed książkami. I tak nie mam na nic ochoty. Odprowadzenie tej dziewczyny do pielęgniarki nie wydawało mi się aż tak bolesne jak na początku, bo z jednej strony mogę się wyrwać z lekcji a z drugiej i tak miałem już dość siedzenia w twardej ławce. Więc plan był taki, że ona pójdzie gdzie tam miała pójść a ja gdzieś sobie pochodzę tak aby wrócić do klasy na minutę przed końcem. Mam nadzieję, że jeszcze nie zaczęło tak przeraźliwie padać by nie można było ustać sekundę suchym na świeżym powietrzu.
Dziewczyna milczała. Jak było widać nie sprawiało jej to problemu. Niby szliśmy razem w tym samym kierunku ale wydawało się jakby jedno i drugie planowało skręcić gdzie indziej. Sytuacja wydawała się śmieszna a jednak…
- Hej, hej, gdzie tak pędzisz? – zawołałem za nią kiedy przyśpieszyła na zakręcie.
- Bo lubię – wykrzywiła brwi.
Zmusiłem swoje kolana do szybszego poruszania się. Dzisiaj tak bardzo nic mi się nie chciało. To był jeden z pochmurnych dni, w których po prostu zostałbym w ciepłym pomieszczeniu z widokiem na las. Tyle wystarczy mi do szczęścia.
- Po co się tak śpieszyć – westchnąłem – I tak od rzeczywistości nie uciekniesz.
Popatrzyłem na nią obojętnym wyrazem twarzy.
- Ach tak? No to dobra – przyśpieszyła jeszcze bardziej – Zobaczymy.
Stanąłem w miejscu i przekręciłem oczami z politowaniem.
- Musimy aż tak szybko iść? – ruszyłem, jednak tym razem szedłem z tyłu - Effie…?
Jej czarne włosy powiewały niczym pióra na wietrze.
- Musisz tak zrzędzić – odwróciła się do mnie z grymasem na twarzy.
- Niestety – burknąłem, chowając ręce w kieszeni od spodni.
Dziewczyna przybrała wyraz twarzy jakby chciała mi coś dogadać ale w tej chwili mój wilczy umysł wyłapał coś jeszcze.
Podbiegłem do dziewczyny i popchnąłem ją za filar.
- Oszalałeś?! – krzyczała.
- Ciii – przycisnąłem palec do ust.
- Co do cholery?!
Zgromiłem ją wzrokiem.
- Bądź cicho – szepnąłem.
- Ja ma być cicho? Czy ty mi rozkazujesz?! – popchnęła mnie na filar.
Przyłożyłem jej rękę do twarzy aby wreszcie przestała gadać jednak ta po raz setny zabiła mnie wzrokiem. I zrobiłaby to kolejny gdyby nie to, że i ona usłyszała to co ja.
Na korytarzu rozmawiali dwaj nauczyciele. Do tond nie za bardzo udało mi się poznać ich imion. Ale jeden był od eliksirów – ten o czarnych włosach a druga to była wicedyrektorka.
- Chcesz ich podsłuchiwać? – zapytała ściszonym głosem Effie.
- Cicho – odciąłem szybko i przylgnąłem plecami do filara.
Dziewczyna ścisnęła pięści ale zrobiła to samo co ja.
- Severusie, sądzę, że to najodpowiedniejszy moment aby zawiadomić o wszystkim Dumbledore'a. Po co z tym zwlekać, jeśli i tak prędzej czy później się o tym dowie – ostry, kobiecy głos lekko odpijał się od filara.
- Panno McGonagall, proszę uszanować moją wizję i pozostawić to dla siebie – odrzekł nauczyciel ponuro.
- Ale przecież ciągle przyjeżdżają nowi uczniowie. Nie możemy pozwolić aby byli narażeni na takie niebezpieczeństwo!
- Ja jestem nadal przy swoim zdaniu. Długo utrzymywaliśmy to miejsce w należytym porządku i chcę aby tak pozostało. Póki możemy, chcę aby Dumbledore niczego się nie dowiedział. A teraz jeśli Pani pozwoli udam się na lekcję.
- Tak, rozumiem – oparła pośpiesznie z widocznym grymasem. Kiedy nauczyciel znikł za zakrętem potarła ręką o ramię i westchnęła – Ale ja tego nie pochwalam.
Ruszyła w naszym kierunku a ja wstrzymałem oddech. Skręciła w prawo tuż przy filarze, za którym staliśmy. Ale była chyba tak pochłonięta myślami, że nie zauważyła jak coś wypadło jej z kieszeni. Udało nam się być niezauważonymi.
- Co to miało być? – odezwała się pierwsza Effie.
Ale i ja nie umiałem na to odpowiedzieć. Nie udało mi się wyłapać z tej rozmowy czegoś, czego mógłbym się złapać i pójść tym tropem. Wychyliłem się i podniosłem delikatny jak materiał papier, który wypadł z kieszeni wicedyrektorce. Słowa, które go zdobiły były dla mnie nie zrozumiałe. Napisane innym językiem. Zauważyłem jak dziewczyna zbliża się do mnie aby też na to zerknąć. Ale ja szybko zgiąłem papier i schowałem w kieszeni.
- Cole – zaczęła – Nie powinniśmy się wtrącać w te sprawy. Najlepiej by było gdybyśmy nie mówili i nie robili niczego, czego nie jesteśmy pewni.
- Ja zawsze jestem pewien tego, co robię – powiedziałem – Czasami nie jestem tylko pewien, czy wszystko to, co robię będzie miało szczęśliwe zakończenie.

<Effie?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz